Najpierw słów kilka o spotkaniach. Tuż przed świątecznym wyjazdem w rodzinne strony udało mi się umówić z
Izą. Były pogaduchy, herbatka, łakocie i wymiana prezentów :) Spójrzcie, co przygotowała dla mnie Iza. Oprócz tego było jeszcze pudełko Toffifee, które na "rodzinne" zdjęcie już się nie załapało ;)
Po przybyciu do rodzinnego miasta ceramiki udało mi się też na chwilkę spotkać z
Jo. Joasia to przemiła osoba i bardzo żałuję, że nasze spotkanie trwało dosłownie chwilkę (ach, ten gorący czas świątecznych przygotowań). Ale obiecałyśmy sobie, że kolejnym razem umówimy się na dłużej :) Oprócz pieczonych przez Joasię przepysznych ciasteczek dostałam na pożegnanie kalendarz, który ma za zadanie przypominać mi na co dzień rodzinne strony :) Widnieje na nim zwycięskie zdjęcie w konkursie na fotografię Glinoludów. Nieco więcej na ten temat
TU.
Idąc dalej tropem prezentów przyfrunął do mnie prosto z Lublina śliczny i przepyszny piernikowy aniołek od
Agi. Był tak smaczny, że nie zdążyłam uwiecznić go w kadrze ;)
Pokażę Wam jeszcze etui na telefon, który wydziergałam dla znajomej. Obydwie obchodziłyśmy imieniny w Wigilię. Ja dostałam od Niej śliczną broszkę i świetne lakiery do paznokci, w rewanżu powstało poniższe etui z klapką.
Na koniec zdradzę zawartość kolejnego posta ;) Udało mi się wreszcie ukończyć pled z kwadratów. Zajęło mi to mnóstwo czasu, ponieważ to moja pierwsza tak duża praca szydełkowa, a doba nie jest z gumy niestety. Przyszła właścicielka była bardzo cierpliwa i za to Jej dziękuję :)